Wielki, mocny potwór nie potrafiący włamać się do budynku; gość z odgryzioną ręką, cały zakrwawiony (wydawałoby się: wykrwawiony) budzi się nagle, jak gdyby nigdy nic, i to jeszcze doczołguje się do miasta!; parę innych absurdów i śmiesznie skonstruowanych scen ......... ja chcę jeszcze trochę takich filmów! Można się pośmiać przynajmniej.
Dla mnie ciekawostka to część obsady "Przystanku Alaska" :-).
Najgorsze jest to, że licząc z wielkości Wyvern ważył co najmniej 4 - 5 ton (przy założeniu pustych kości) i miał jakikolwiek z wejściem do domu w technologii amerykańskiej :-) Stworzenie tej wielkości, miałoby skórę i kości o takiej odporności, że naprawdę szkoda, że nie wprowadzili jak we wstrząsach psycholi z arsenałem małego garnizonu. Wiem, że to sf ale mi się wydaje, że zwykłe kule i zwykły karabin to mogłyby co najwyżej rozwcieczyć takie zwierzę.
Też mi się wydaje, że te pukawki na niewiele by się zdały ;) ale gdyby film był w miarę realistyczny, to... nie byłby taki 'urzekający' :p
Są 'pukawki',które ustrzelą słonia(2-6ton) ,nosorożca pancernego (Rhinoceros unicornis 3t) ,hipopotama(2t) ,są 'pukawki',które przestrzelą skórę krokodyla ,od czasów II Wojny Światowej znane są 'pukawki' przestrzeliwujące pancerze czołgów ,kamizelki coolodporne..nie czepiam się i nie bronię tych, jakże poprawiających humor filmideł,ale teoretycznie jest możliwe,że 'coś' te 'pukawki' by zdziałały..
Możliwe, nie twierdzę, że nie, ale ta bestia była naprawdę gigantyczna i ciężko mi wyobrazić sobie takie sytuacje w 'Wyvernie' w realu... ;)
Zgadza się. Wychodzi z tego że najskuteczniejszą bronią na viwerny sa ciężarówki Mak, może być też Scania lub Volvo. Zadziwił mnie tez ten z urwaną reką. Opatrunek uciskowy zaczął sobie robić jak już mu cała krew wyciekła i zrobił sie strup. A mnie uczono na przysposobieniu obronnym że bez ucisku z taką raną to góra 3 minuty i po chłopie. No cóż może nie uwazględniono amerykanów.
Filmy uczą przecież, że Amerykanie dzielą się na trzy typy:
1) statysta - istota bez mózgowa, działająca na zasadzie "Widzę wielkie oczy w tym ciemnym zaułku na odludziu to pójdę tam sam zobaczyć co to";
2) postać średnio ważna dla fabuły - zasada funkcjonowania jak powyżej, ale po zranieniu/urwaniu kończyny przez jakiegokolwiek potwora wylewa z siebie (tak na oko) 5 litrów krwi, po czym bez większego wysiłku udaje mu się zbiec, żeby umrzeć na oczach lub w okolicach typu trzeciego;
3) bohater filmu - wzór cnót wszelakich, potwory na samą myśl o nim mają mokro w portkach, zaś strach paraliżuje je tak bardzo, że nagle tracą wszystkie siły i umiejętności, więc nie potrafią takiego obszymurka nawet skutecznie dziabnąć :)
Tak poza tym to film (jak na warunki tv) całkiem spoko, a wivern zrobiony naprawdę pro.
Dziwne, że ten doktor przeżył coś takiego. Bardziej się spodziewałem, że wiwerna zjadła go, ale gdzieś rękę zgubiła. Zresztą doktorek sam się nie przytaszczył z powrotem do miasta, tylko go wiwerna chwyciła w zęby i przyniosła jako przynętę. Ten koleś, któremu wcześniej rozorała brzuch wyskoczył na środek ulicy, by odwrócić jej uwagę, żeby bohater mógł dojść do schronienia. Ten fragment nie miał żadnego sensu, gość dał się zabić na próżno moim zdaniem. Rozumiem co chciał zrobić, ale bohater z doktorkiem już byli prawie w środku, a główny bohater w filmach USA jest z reguły nietykalny.
Dokładnie, walory rozrywkowe filmu - it's over 9000. Gdyby jeszcze dodali jakąś sporą grupę nastolatków, która rozdziela się na szereg podgrup, by łatwiej dać się pożreć i jakieś bonusowe 2 blondynki piszczące cały film bez powodu - mogła powstać legenda na miarę "Troll 2" z lat 70 - tych.